Króliki czyli Metoda AD czyli www.kursyniemieckiego.de

Jak ten czas leci! 😉

Ta historia rozpoczęła się w lecie 2009 roku. Odprowadzałam na lotnisko znajomą. Na to samo lotnisko miał właśnie 3 godziny później przylecieć z wyjazdu służbowego mój mąż, więc oczywiście postanowiłam na niego zaczekać. Zupełnie jakoś nie pomyślałam, że 3 godziny czekania to BARDZO długo. Siadłam sobie na ławce (dokładnie nawet pamiętam, na której) i leniwie rozpatrywałam opcje. Może jednak wrócić do domu i nie czekać? Może coś zjeść? Wypić? Może sobie kupić coś do czytania (jakoś wyjątkowo zapomniałam zabrać ze sobą). I tak siedziałam dalej leniwie, rozmyślając o niczym… Nade mną pokazywano ciągle wideo z reklamą jakiegoś nowego telefonu komórkowego, który potrafi „wszystko” itp. I ułatwia planowanie. I się już nic nie zapomni.

A gdyby tak napisać książkę, w której zaplanwoałabym taką systematyczną naukę, dzień po dniu…? Napisałam już wprawdzie „Niemiecki dla Ciebie” w podobnym celu, ale to „podręcznik – minimum” albo „podręcznik – ostatnia deska ratunku”, w którym wiele rzeczy świadomie opuściłam i poskracałam. Pomyślałam, że można by taki kurs niemieckiego znacznie bardziej rozwinąć i napisać jeszcze bardziej konsekwentnie niż „Niemiecki dla Ciebie”. Miałam ze sobą notes i ołówek i zaczęłam od razu pisać pierwszą lekcję. Czas czekania na lotnisku minął mi dosłownie w sekundę, nawet niespecjalnie ucieszyłam się przylotem męża, bo przerwał mi bardzo kreatywne zajęcie ;). Tak oto wtedy na lotnisku powstał POMYSŁ.

Z pewnością jeszcze gdzieś mam ten rękopis z 2009 roku, muszę poszukać.

Niestety, nawet moja doba ma tylko 24 godziny, a na bieżąco „do roboty” były też inne rzeczy, na czele z moim drugim podręcznikiem „Pokochaj niemiecki!”, który skończyłam pisać dopiero na początku 2010 roku. Jednak pomysł nie wychodził mi z głowy i wiedziałam, że kiedyś tę książkę napiszę.

W lecie 2010 przeprowadziliśmy się po kilkuletnim pobycie w Londynie z powrotem na stałe do Niemiec, co wiązało się z kilkumiesięcznym niesamowitym zamieszaniem na wszystkich frontach życiowych. Jak tylko się trochę w tym nowym mieszkaniu w Monachium rozpakowaliśmy, powrócił pomysł napisania takiej książki – kursu. Długo rozmyślałam, jak to najlepiej zrobić. Miałam różne fajne pomysły, ale też trochę obawiałam się znowu zaczynać taki większy projekt.

Przyznam się wam, że przedtem zaczęłam dwa inne projekty – tzn. książki. Obie będą kiedyś świetne, z całą pewnością. Każda z nich to absolutnie nowatorski pomysł (ale jestem skromna ;)), tylko najpierw trzeba je napisać do końca. A jeszcze nie napisałam. Obie „rozlazły” mi się w nadmiarze innych aktualnych prac itd. Są rozgrzebane i czekają na lepsze czasy. Bałam się, że z tym nowym pomysłem będzie tak samo. Pisanie książek jest niesamowicie samotnym zajęciem. Na dodatek trzeba się do tej samotności i dotarcia do końca naprawdę bardzo długo motywować. Autora ciągle dopadają wątpliwości „czy to naprawdę dobre?”, „czy ktoś z tego skorzysta?” itp.

Pomyślałam sobie, że zapytam o zdanie moich uczniów, których i tak uczę /uczyłam. Wyślę im fragmenty pracy i niech mi powiedzą, co o tym sądzą. No tak, ale to głównie już nie całkiem początkujący… Skąd by tu wziąć kogoś początkującego? Ale początkujący nie będzie miał zdania, bo jeszcze właśnie nie zna niemieckiego… Zresztą, uprzejmy człowiek/uczeń/znajomy i tak powie „tak, tak, fajne”. Dużo mi to nie pomoże.

I tu przyszedł mi do głowy absolutnie GENIALNY pomysł: znajdę sobie Królika Doświadczalnego, który ten materiał faktycznie przerobi. Nauczy się z niego niemieckiego. A ja praktycznie zobaczę, czy to „działa” tak, jak bym chciała.

Na facebooku dałam ogłoszenie, że szukam takiego „Królika”, pisałam zresztą o tym też na blogu. Zgłosiło się bardzo dużo chętnych. Aż niemożnoscią było wybaranie spośród nich tego JEDNEGO idealnego ;). Skończyło się – szaleńczo – na dwudziestu „Królikach”.

Nasza współpraca polegała na tym, że Króliki dostawały codziennie jedną lekcję do przerobienia, do niej ćwiczenia, które rozwiązywały na następny dzień. Następnego dnia dostawały klucz do ćwiczeń i kolejną lekcję… i tak przez wiele, wiele miesięcy, bo oficjalnie skończyłam pisać całość dopiero co, w maju 2012. Zadaniem Królików było nie tylko odrabianie ćwiczeń, ale także ciągłe dzielenie się ze mną informacjami, co im się w tym kursie podoba, a co nie. Co rozumieją, a czego nie.

W międzyczasie  kilka „Królików” mi uciekło (a to brak czasu, a to ktoś w rodzinie chory, a to cośtam – przypadki chodzą po ludziach ;)), a z kilkorga totalnie niesystematycznych zrezygnowałam sama. Były też różne przerwy z mojej strony – okazuje się, że nie jestem jednak robotem i mam też swoje twórcze „wzloty i upadki”. Niekiedy pisząc zapominałam o jedzeniu i rodzinie, niekiedy miałam przestoje, bo czułam się jak w kamieniołomach. W sumie więc cały projekt planowany na niespełna rok przeciągnął się do prawie dwóch lat. Dwóch lat prawie codziennej pracy nad materiałami do nauki tak, żeby były „starwne”: zrozumiałe, logiczne, trafiające do ludzi, skuteczne.

Tysiące godzin pracy, tysiące przeróbek, tysiące poprawek.

Od jesieni 2011 roku zaczęłam udostępniać te lekcje też moim „normalnym” uczniom jako dodatek do zajęć na żywo. Dzięki temu przerobiło  je już znacznie więcej osób niż same Króliki. Co oczywiście wyszło całości tym bardziej „na zdrowie”.

Nie wiem, czy bym skończyła pisać, gdyby nie Króliki. Czułam się zobowiązana konkretnym, żywym ludziom, którzy autentycznie się uczyli i liczyli na kontynuację. To ZUPEŁNIE inna motywacja niż pisanie bez feedbacku, tak jak pisałam dwie poprzednie książki. Przez te prawie 2 lata współpracy trochę się „wirtualnie zaprzyjaźniłam” z tymi skąd inąd naprawdę fantastycznymi ludźmi. Aż żałuję, że ten projekt dobiega końca.

Jasne, Króliki skorzystały ucząc się zupełnie za darmo, znaczy w zamian za stały krytyczny dialog ze mną. Ale znacznie bardziej skorzystałam ja, a konkretnie ten powstający MATERIAŁ.

Według pierwszego pomysłu książka miała się nazywać mniej więcej „Niemiecki w 365 dni”. W którymś momencie jeden z Królików zaproponował inną nazwę – „NAJLEPSZY SAMOUCZEK NIEMIECKIEGO WSZECHCZASÓW” ;).

Skończyło się spontanicznie na zupełnie innej, skromniejszej nazwie: „Metoda AD„.

Nie wiem, czy to naprawdę najlepszy samouczek niemieckiego wszechczasów, ale wiem jedno: te lekcje są niesamowicie skuteczne i Króliki nauczyły się z nich więcej, niż nauczyłyby się z innych podręczników. Wiem, co mówię, bo od lat uczę niemieckiego – najczęściej uczniów, którzy mają za sobą już właśnie różne inne podręczniki. Jestem totalnie dumna z Królików, że się tyle nauczyły. Z siebie szczerze mówiąc też.

Materiał rozrósł się znacznie bardziej niż to przewidywałam. Coraz częściej pojawiały się głosy (wśród korzystających z tego systemu nauki), że właśnie ta codzienna systematyczność jest idealna do osiągnięcia sukcesów. Bo co z tego, że ktoś kupi sobie kolejny podręcznik, który postawi na półce? ;).

Tak się składa, że mój mąż jest programistą – specjalistą w dziedzinie baz danych. Mniej więcej po roku mojej pracy nad książką zaproponował spontanicznie: „Ja ci to zautomatyzuję, żeby też inni mogli z tego korzystać „.  Dotychczas „obsługiwałam” wszystko ręcznie, głównie za pomocą klawiszy ctrl+c i ctrl+v, było to bardzo czasochłonne i znacznie ograniczało liczbę użytkowników.

Pomysł wydał mi się przynajmniej wart wypróbowania. I tak w przeciągu kilku ostatnich miesięcy powstał portal www.kursyniemieckiego.de

Kursyniemieckiego.de to ogromny projekt. Od kilku tygodni mamy pewną ilość zupełnie nowych uczniów, „wpuściliśmy” do systemu trochę osób na promocyjnych warunkach, żeby móc lepiej wszystko przetestować.

Będę się tym systemem aktywnie zajmować jeszcze wiele miesięcy, a pewnie i lat. Nie wszystko jest jeszcze w 100% gotowe, mam masę pomysłów na kolejne ulepszenia itd. Ale „serce” systemu już bije, uczniowie pilnie odrabiają lekcje i wszystko działa.

Portal kursyniemieckiego.de zaprojektowany jest przyszłościowo. To nie tylko mądra administracja mojej „Metody AD”, lecz ogólnie centralne miejsce, w którym będę oferowała także różne inne rzeczy – webinary (także darmowe), warsztaty nauki konkretnych typowych „bolączek” niemieckiego w mniejszych grupach itd. itp. Dzięki temu, że użytkownicy portalu mają możliwość np. wpisania swojego zawodu mogę też wygodnie grupować uczniów w tych, którzy mają podobne potrzeby w nauce. Jest np. spora grupa opiekunek osób starszych, jest spora grupa osób ze środowiska medycznego (lekarze), jest spora liczba nauczycieli różnych przedmiotów itd. To ułatwi mi tworzenie grup i oczywiście w konsekwencji znacznie obniży ceny.

Och, ale się rozpisałam! 😉 Ale to wielki projekt, zdecydowanie największy tego typu w moim dotychczasowym życiu i cieszę się nim, jakbym zaprogramowała jakąś świetną grę komputerową, w którą ludzie uwielbiają grać.

PS – a to napisał mi ostatnio jeden z Królików – Ela:

Ogromne gratulacje z okazji ostatniej kropki. Bardzo mi się podoba pomysł na elektroniczną wersję kursu.

Wielką zaletą tego kursu jest to, że lekcje pojawiają się kolejno. A nie jak w książce mamy dostęp do razu do całości.

Powody:

1. ucząc się z papierowej książki może sporo materiału “uciec”. np osobom, które miały jakiś kontakt z językiem, opuszczą pierwsze lekcji  może potem pewnych “klocków” zabraknąć do ułożenia całości.

2. Otrzymując jednorazowo małą porcję mamy pewność, że każdą część materiału przerobimy w skupieniu, przed “spadkiem koncentracji”

3. Genialnym uzupełnieniem tej metody jest “pomidor”, o którym pisałaś…. np nauka – przerwa – test. W ten sposób ja staram się przerabiać bieżące lekcje.

4. Nie zniechęcimy się zaglądając na koniec książki, który straszy „potwornie wyglądającymi” konstrukcjami ani widząc jej rozmiar 😉

5. Bonusowe punkty zmotywują do regularnej nauki, a to z pewnością bardzo wpłynie na efekty…

Tylko może namawiaj wszystkich uczących się do odrabiania lekcji długopisem na papierze, ręczne pisanie ułatwia opanowanie ortografii 😉


Reklama

23 comments

  1. Witam serdecznie!!!!A kiedy można się spodziewać kursu w wersji książkowej?
    Pozdrawiam ciepło

    1. Na to pytanie naprawdę trudno w tej chwili odpowiedzieć… Na razie kierunek zmienił się zdecydowanie z wersji do druku na wersję do internetu ;).
      Dzięki przeniesienu planowanej książki do internetu pojawiły się też różne dodatkowe nowoczesne możliwości, których drukowana książka nie mogłaby mieć.

  2. Czyli to, czego się obawiałam, pójście w kierunku pieniędzy 😦 No niestety, trzeba będzie sobie znaleźć inny sposób nauki, jednak ja życzę powodzenia w realizowaniu projektu i może kiedyś doczeka się wersji książkowej 🙂 Pozdrawiam!

  3. Sama korzystam z tego Kursu i co prawda przerobiłam dopiero 15 lekcji, ale mogę szczerze powiedzieć – już widzę efekty 😉 Już w tym momencie znalazły się rzeczy, o których nie wiedziałam po kilku latach nauki w szkole z tradycyjnych podręczników. Teraz na każdą lekcję czekam z niecierpliwością, ciekawi mnie co tym razem pojawi się w materiale na dany dzień, czego nowego będę mogła się nauczyć. Lekcje są krótkie i zwięzłe, ale bardzo rzeczowe oraz napisane przystępnym językiem. Nie ma zdań, które trzeba by było czytać po 5 razy, żeby zrozumieć co się czytało. Kurs jest zupełnie inny niż wszelkie książki do nauki tego języka i aż przyjemnie się ich uczy 😉 Nigdy wcześniej nie myślałam, że nauka niemieckiego może sprawiać taką frajdę 😀
    Do tej pory pamiętam jak w podstawówce mieliśmy nauczyć się na pamięć sześciu zdań:
    ‚Wie heißt du?’ – ‚Ich heiße…’
    ‚Woher kommst du?’ – ‚Ich komme aus Polen’
    ‚Wo wohnst du?’ – ‚Ich wohne in Kutno’
    Zero wyjaśnienia dlaczego tak, a nie inaczej. I tak było notorycznie – trzeba było uczyć się całych zdań na pamięć i klepać je bez sensu. Takim sposobem uczniowie po 3 latach kończyli szkołę umiejąc odtworzyć z pamięci pojedyncze zdania, z czego większość i tak się zapominało.
    Sama nie wiem jakim cudem zdałam maturę z niemieckiego. Jednak teraz wreszcie trafiłam na NAJLEPSZĄ nauczycielkę, jaką jest Pani Agnieszka :)) To się nazywa być mistrzem w swoim fachu 🙂 Widać tą pasję i powołanie 😀 Wcale nie przesadzam, jest NAJLEPSZA i każdemu to powiem ! Potrafi wytłumaczyć komuś coś, czego latami się nie rozumiało, a to przecież ogromny sukces. Mam kilka, a nawet kilkanaście książek do niemieckiego, ale wszystkie je sprzedam/wydam, bo każda jest zrobiona tym samym nudnym schematem, z którego połowy i tak nie zapamiętam, no i oczywiście żadna z nich nie równa się Kursowi AD 😉
    Ela, o której napisała Pani Agnieszka, ujęła idealnie najważniejsze plusy tego Kursu, nic dodać nic ująć 😉 Nie żal mi żadnej złotówki, którą wpłaciłam (i w przyszłości wpłacę) na kolejne lekcje 😉
    Jeśli ktoś będzie stał przed wyborem – zdecydować się na ten Kurs czy też nie – polecam się zdecydować – SAME PLUSY, ZERO MINUSÓW ;D

    Pozdrawiam serdecznie Panią Agnieszkę i dziękuję z całego serca za jej trud włożony w przekazywanie Nam Wszystkim swojej wiedzy :))

    1. Aśka, podkreślasz dokładnie to, co mnie też irytuje w „normalnych” podręcznikach. Ta nauka wzorców zdań na pamięć, bez realnej możliwości ułożenia ich sobie tak, jakby się naprawdę chciało…

      Tu, jak zawsze powtarzam, dostajecie do ręki zestaw klocków lego z instrukcją, paroma przykładami i łopatologicznym wyjaśnieniem – a budujcie sobie z tego co chcecie i czego potrzebujecie ;).

      Dzięki za miłe słowa, życzę dalszego powodzenia :).

  4. Witam Pani Agnieszko,
    Caly kurs jest godny podziwu i mozna sie na prawde krok po kroku solidnie uczyć niemieckiego. ta wersja internetowa jest znacznie bardziej poręczna niż pierwsze lekcje w dokumencie Google. Jedyne co moim zdaniem trochę się zmieniło to nie ma się już takiego poczucia bezpośredniego kontaktu z lektorem czyli Panią, uczeń stal się bardziej anonimowy, takie przynajmniej mam wrażenie. Nie zmienia to oczywiście faktu ze jest się juz tak wciągniętym w całą tą machinę, ze czeka się na kolejne zadania.
    Pozdrawiam

    1. Dziękuję, dziękuję. Z drugiej strony jest Pani naprawdę „Musterschülerin” (taką „przykładną” uczennicą), Pani statystyki nauki przejdą do historii tego portalu ;).

  5. Ja chyba bym też wolała w wersji książki.
    Nie codziennie mam dostęp do internetu, dlatego czekam na książkę, która być może się ukarze. Na razie zajmuje się książkami, które już są.
    Gratuluję wszystkiego 🙂 I życzę wiele sukcesów. 🙂

  6. Uczę się z kursu AD od jesieni zeszłego roku i baaardzo jestem zadowolona wcześniej próbowałam się uczyć z różnych podręczników m.in. z ” Niemiecki dla Ciebie” ale nic nie dało mi tak dobrych rezultatów jak nauka z w/w kursem połączonym z lekcjami online – już po miesiącu nauki moi pracodawcy zauważyli zmiany (na lepsze oczywiście) w posługiwaniu się językiem. Jestem zapewne „najwolniejszym” uczniem Pani Agnieszki, wolno łapiącym a ten kurs i jego „łopatologia” do mnie trafiają i nauka języka, którego nigdy nie lubiłam zaczęła mnie wciągać. Co prawda miałam teraz sporą przerwę w nauce niemieckiego (musiałam zaliczyć wcześniej rozpoczętą naukę czegoś innego), ale już robię powtórkę i mam zadzieje, że w lipcu wracam do bieżącej nauki.
    Co zaś się tyczy kosztów, to jest to dla mnie spory wydatek, ale nie żałuje ani jednego centa. Wydaje mi się, że to iż coś nas wiele kosztuje to ma dla nas większe znaczenie i bardziej sie do tego przykładamy. Jednym, słowem taki wydatek dodatkowo nas motywuje 🙂
    Bardzo sie ciesze, że udało sie zakończyć projekt i gratuleje Pani z całego serca:)
    PANI AGNIESZKA DRUMMER TO NAUCZYCIELKA WSZECH CZASÓW!!!
    Nie ma krzty przesady w tym stwierdzeniu. Jestem dumna, że jestem Pani uczennicą i mam nadzieje, że już w lipcu wracam do nastepnych lekcji z „elementarza” 🙂

    1. Pani Bogusiu, KAŻDY powinien uczyć się we własnym tempie ;). Każdy podchodzi do nauki języka obcego odrobinę inaczej. U Pani cenię zwłaszcza Pani dokładność i dociekliwość. A także „skromność”, że tak powiem. Nie stawia sobie Pani jakichś nierealistycznych celów (np. „nauczę się w tydzień”), ale posuwa się Pani po swojemu systematycznie tak, że naprawdę widać rezultaty. I tak powinno być :).

  7. Pani Agnieszko …Metoda AD to MISTRZOSTWO ŚWIATA 2012 a nie Europy !Wielkie wielkie dzięki!

  8. Jestem królikiem, który dobija do mety i mogę zupełnie szczerze polecić sposób nauki opracowany przez Agnieszkę ! 🙂 Nauka tym sposobem jest niezwykle prosta (krótkie lekcje, mało materiału na raz), przyjemna (szybko czuje się jej wyniki) i mało wymagająca (wyłącznie systematyczności) Polecam, a jeśli ktoś miałby jakieś pytania do mnie jako królika, to proszę pytać 😉 (dwinczewska@gmail.com)

    1. O, dzięki Ci, Króliku 😉
      Jesteś jedną z ok. pięciu osbób, które miały największy wpływ na ostateczną wersję. Chyba jakiś Królikowy Medal Ci się należy ;).

      1. wystarczyłby egzemplarz Twojego nowego królikowego podręcznika z dedykacją 😉 ale zdaje się, że nie będziesz tego jednak na razie drukować? :/ A czy Ty pomyślałaś już może o następnej części? Trudniejszej? Kolejnym levelu? 🙂 Bo ja już przy końcu jestem i w panikę wpadam, że to już koniec! :/ 🙂 To niemożliiiwe :/

      2. Wiesz, pomysł z kontynuacją jest całkiem ciekawy… Nie myślałam o tym na razie konkretnie, ale może powinnam.
        Dorota! Wyczaruj mi jakoś dodatkowe 20 godz. dziennie, albo przynajmniej 10, to wszystko pójdzie szybciej! ;). Zdecydowanie najbardziej mnie dobija brak czasu, mam tyle pomysłów!

  9. Ja także uczyłam się prze wiele lat języka niemieckiego miałam różnych nauczyciel, oczywiście teraz z perspektywy czasu najbardziej doceniam tych którzy byli wymagający.. jednak chyba dopiero te Pani lekcje uczą języka tak naprawdę, co z tego jeśli nauczymy się zadanych nam 50 słowek w krótkim czasie? jak po kilku dniach nawet połowy nie pamiętamy? Właśnie w tej metodzie podoba mi się to że ilość materiału jest dawkowana. Znalazła Pani dobry pomysł na efektywną naukę niemieckiego.
    Po tym Pani wpisie pomyślałam: Szkoda że ja nie brałam udziału w tym projekcie.. chciałbym być takim Królikiem, nie dość że branie czynnego udziału w ciekawym projekcie to jeszcze darmowa nauka języka:) . Zazdroszczę im:)
    Pozdrawiam
    P.S. Jeśli macie jakieś wątpliwości co do metody AD to zdecydowanie niepotrzebnie. Nauka jest, ciekawa łatwa i przyjemna. Szkoda tylko że nie zawsze można znaleźć na to fundusze… ale zdecydowanie polecam:)

    1. Dzięki 🙂

      Nie wiem, czy Królikom można aż tak zazdrościć. Nie tylko uczyły się niemieckiego, ale musiały się borykać z różnymi błędami, literówkami z mojej strony… Zdarzało się, że nawet po przerobieniu materiału przez kilkanaście osób następna osoba jeszcze odkrywała coś nie tak ;). Teraz gdy ktoś przerabia ćwicznia może mieć pewność, że wersja polska zgadza się z niemiecką. Ale tych ćwiczeń są w sumie tysiące, w ciągu tego kursu każdy uczeń SAMODZIELNIE układa prawie 6500 niemieckich zdań, więc podczas pisania wkradło się nie jedno i nie dwa „przekłamania”… Króliki wyrównały Wam drogę, zrobiły z niej prawdziwie niemiecką Autobahn, równą, prostą, szybką, porządną, godną zaufania i bez niespodzianek 🙂

  10. Pani Agnieszko!
    Powiem tak: jestem bardzo zadowolony, że znalazłem coś takiego. Może w przyszłości, gdy już mój niemiecki będzie stawał się coraz płynniejszy, będę szukał czegoś na wyższych poziomach.
    Pozdrawiam

  11. „Pokochaj niemiecki ” ?
    Hmm…
    Dzięki P. Agnieszce tylko pokochać to nie możliwe 🙂
    Ja po prostu jestem zakochana !!!!!!!!!!!
    Ten język mnie zawsze fascynował a dlatego ,że mam kurs AD nareszcie wiem i zaczynam rozumieć o co w tym biega 🙂
    Nie chcę innego kursu ani książki. AD to najlepszy kurs jaki mi się w życiu trafił 🙂
    Popieram metodę „klockową ” w, bo to daje mi wolność i rozwój.
    P.Agnieszko, dziękuję 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s