Hurra! Coraz mniej uczniów uczy się niemieckiego!

Renomowane czasopismo „Der Spiegel” zamieściło w swoim dzisiejszym wydaniu online bardzo ciekawą grafikę. Wynika z niej jednoznacznie, że europejscy uczniowie szkół ogólnokształcących, a zwłaszcza m.in. Polacy coraz rzadziej uczą się w szkole niemieckiego. To znaczy pewnie wybierają inne języki obce lub niemiecki w ogóle przestaje być oferowany do wyboru. Spójrzcie sami:

 

Grafika pokazuje procentualny SPADEK liczby uczniów uczących się akurat niemieckiego w poszczególnych europejskich krajach. Im bardziej zielony kolor, tym większy spadek.

Tu link do interaktywnej grafiki: http://www.spiegel.de/flash/flash-27706.html, na tej inteaktywnej mapce możecie najechać myszką na kontur danego kraju i odczytać, o ile procent dokładnie niemiecki obsunął się w programie nauczania w ostatnich latach.

Liczba uczniów mających niemiecki w szkołach średnich w Polsce obniżyła się między rokiem 2005 i 2010 o ponad 20%!  To aż 1/5!

Bardzo się dziwię tej statystyce, bo wydawałoby się, że skoro w Europie zanikają granice i skoro mamy takiego bogatego, pełnego możliwości partnera tuż za naszą zachodnią granicą, to WSZYSCY rozsądni ludzie POWINNI uczyć się niemieckiego (co najmniej jako drugiego języka obcego, absolutnie nie zniechęcam nikogo do nauki angielskiego!).

A tak nie jest.

Czy powinno mnie to martwić? Mnie, popularyzatorkę niemieckiego? Teoretycznie tak.

Praktycznie jednak mam prawie zawsze do czynienia z DOROSŁYMI, którzy uczą się ze mną niemieckiego. A  bardzo wielu dorosłym niemiecki okazuje się „nieoczekiwanie” bardzo potrzebny (pisałam już o tym kiedyś: https://agnieszkadrummer.wordpress.com/2010/11/15/kroliki-z-wyrzutami-sumienia/).

W sumie więc: im mniej uczniów będzie się uczyło teraz w szkołach, tym więcej uczniów JA będę miała za kilka lat ;).

Kto chce więc – niech się uczy w szkole, kto nie chce – niech się nie uczy. Ciekawe, która grupa ludzi na tym lepiej wyjdzie.

 

Reklama

34 comments

  1. Ja sie tym statystykom nie dziwie. Przez 12 lat edukacji podstawowkowo-licealnej trafilem tylko na jednego (sic!) dobrego nauczyciela – prywatnie. A w szkole mialem jakis 5 germanistow, zamiast 3 (po jeden na poziom szkoly). Nie mowiac o tym, ze dla mnie podreczniki do niemieckiego (do angielskiego mniej albo mniej mi to przeszkadzalo) sa przekolorowane obrazkami, komiksami a znikome w tresc (a kosztuja i tak strasznie drogo).
    Niemiecki, co teraz widze, jest naprawde fajnym jezykiem i mozna duzo informacji w internecie znalezc w tym jezyku (podobno az 8% stron jest po niemiecku), ale nikt nie umie go porzadnie nauczyc.
    Ostatnio kupilem sobie samouczek Supermemo, Niemiecki. Kein problem! i jest on dla mnie najlepsza forma nauki od czasu liceum 😦

    1. Dokładnie takie same były moje doświadczenia w ogólniaku. Nauczyciele nie potrafili mnie nauczyć niczego a podręczniki były okropnie chaotyczne i przekolorowane. Zniechęciłem się przez to do języka niemieckiego na wiele lat i dopiero od niedawna zacząłem uczyć się go na własną rękę (postępy są niewielkie ale i tak o niebo lepsze niż w szkole średniej)!

  2. Ja zaczęłam się teraz (w pierwszej klasie liceum) uczyć niemieckiego, po 3 latach przerwy, gdyż w gimnazjum miałam tylko jeden język i nie mogę narzekać, że mój nauczyciel źle uczy. Potrafi wszystko dobrze wyjaśnić i zmotywować do nauki. Ostatnio sama się zmotywowałam i postanowiłam uczyć się dodatkowo na własną rękę z dodatkowych książek, gdyż wpadłam na pomysł zdawania rozszerzonej matury z niemieckiego. Nie wiem, czy mi się uda, ale zgadzam się – niemiecki to wspaniały język.
    Pisze to osoba niemal całkowicie zgermanizowana pod względem muzycznym, która częściej słucha piosenek w języku niemieckim, niż w angielskim, czy polskim. Właściwie, gdyby nie wykonawcy, których słucham uczyłabym się teraz hiszpańskiego. 😉

  3. ja miałam język niemiecki od 1 klasy podstawowej, ale niestety dzięki nauczycielom nie udało mi się go trochę jakoś poznać:( po prostu nie umieli go nauczyć. teraz jestem w 1 klasie liceum i znowu trafiłam na nauczyciela od niemieckiego (na poziomie rozszerzonym) który kompletnie nic nie wymaga i nie umie nauczyć. więc z wielkim żalem musiałam się przepisać na angielski żeby zdać jakąkolwiek maturę ale niemiecki jakoś będzie mi siedział troszkę we krwi i będę się starała go pogłębiać:)

  4. supermemo jest świetne! Również miałem beznadziejnego nauczyciela, którego jedyną zasługą było obrzydzenie mi do bólu tego języka! Kiedyś, przez przypadek, trafiłem na supermemo i rozpocząłem naukę. Nie dość że pokochałem niemiecki to jeszcze po roku nauki, praktycznie od zera, z kursem doszedłem do poziomu B2. Polecam wszystkim osobom!

      1. Bo ja wiem? Dzięki tej naszej zjednoczonej Europie popyt na naukę niemieckiego (wśród dorosłych) wzrasta i wątpię, czy ten trend się odwróci, zwłaszcza jeśli właśnie w szkołach jest z niemieckim coraz gorzej…

  5. A ja się uczę niemieckiego już 12 rok, od pierwszej klasy podstawówki, po dzień dzisiejszy, czyli po klasę maturalną. 🙂 I jestem wdzięczna rodzicom, że zapisali mnie do klasy z niemieckim. Jestem zakochana w tym języku, czego wiele osób nie rozumie. 😉 Cały czas dążę do perfekcji i mam nadzieję, że niedługo uda mi się przeprowadzić do ukochanego kraju 🙂

  6. a ja nie lubie niemieckiego i nigdy nie polubie, ojciec uczyl mnie cale zycie na sile, a od pierwszej klasy podstawowki co chwila zmienial nam sie nauczyciel i kazdy z nich tlumaczyl inaczej i wymagal calkiem co innego, plus to ze totalnie zaden z nich nie mial dobrego akcentu dlatego nikt nie mial motywacji do nauki…

    a to ze ksiazki do niemieckiego sa przesadzone to prawda. wiecej komiksow i obrazkow niz tersci, pamietam nawet taka sytuacje jak walkowalismy takie o to komiksy na lekcjach, nikt nie wiedzial co jest tam na pisane, ale wystarczylo popatrzyc sie na obrazek i juz kazdy wiedzial o co chodzi, cala klasa z gory na dol po 5.

    a co do spadku to sie nie dziwie, ludzie ida na latwizne i wybieraja angielski, albo jeszcze lepiej – NIC, a jezyk niemiecki do latwych nie nalezy.. i jeszcze ta glupia moda o tym ze ”caly swiat” mowi po angielsku tez mnie dobija…

    jak juz mowilam… nie lubie niemieckiego, ale ciesze sie ze go znam i jestem wdzieczna tacie z calego serca

    pozdrawiam!

  7. No mi jakoś łatwiej wchodzi niemiecki niż angielski. Kiedy czasami wśród znajomych zdarza mi się mówić po niemiecku, to patrza na mnie jak na idiotkę albo wręcz błagają, żebym przestała, bo nie lubią tego języka. Nie rozumiem tego, to jest całkiem fajny język, ja tez słucham niektórych niemieckich piosenek. Nawet ostatnio zostałam mile zaskoczona, bo znalazłam utwór czerwonych Gitar po niemiecku- Solche schone Auge. Studiuje biotechnologię a wiem , że w Niemczech jest trochę film tej dziedziny, więc dziwi mnie, że wycofują ten język ze szkół. Ja na nauczycieli większość moich nie narzekam, ale w liceum- totalna porażka. Dużym problemem jest też to, że na uczelniach( przynajmniej na mojej) ministerstwo narzuciło tylko język angielski, niemieckiego wogóle nie brano pod uwagę.

  8. Co jak co ale mamy beznadziejną kadrę nauczycieli i wykładowców w Polsce. Sama jestem Germanistka i widzę jakie są różnice. Rok temu próbowałam założyć „kółko pogawędek w języku niemieckim” Poziom od C1. Kontaktowałam się ze Stowarzyszeniem nauczycieli języka niemieckiego, Pani przewodnicząca próbowała „namówić” nauczycielki, że to dobry pomysł na to, aby mieć żywy kontakt z językiem, aby porozmawiać na luźne tematy, bez bez stresu, bez jakiegoś udowadniania kto jest lepszy – chodziło o spotkania przy kawie i rozmawianie nawet o pogodzie w języku niemieckim. Odpowiedź jaką uzyskałam aż mną wstrząsnęła – żadna z Pań nie czuje się na siłach, aby uczestniczyć w takim kółku! Jak to? Pomyślałam sobie, to niemożliwe, aby Germanistka nie potrafiła zwyczajnie porozmawiać po niemiecku. Niestety kółko nie powstało, zgłosiła się jedna osoba ale na poziomie b1, co prędzej przypominało by korepetycje niż luźną rozmowę. Jestem dość krytycznie nastawiona do naszych polskich Germanistek. I dlatego wcale się nie dziwię, że uczniowie nie chcą się uczyć niemieckiego.

    1. Reksa Starzewska (córka Magdaleny Samozwaniec) w czasie wojny dawała lekcje angielskiego, rozpowiadając szeroko, że nic a nic tego języka nie zna i przed wykładem uczy się na pamięć materiałów z samouczka, a potem to powtarza. Z tym, że z Reksy ponoć zgrywus był i do końca nie wiadomo czy dla zgrywy udawała, że nie zna języka, czy dla zgrywy uczyła nie znając 😉

      Co do nauczycieli języka obcego w szkole, to już kilka lat temu było głośno o pewnym raporcie, który wykazał, że spora część tych nauczycieli nie potrafi się w nauczanym przez siebie języku porozumieć z obcokrajowcem.

      1. Śmieszne? A może jednak tragiczne? Hm.

        Bycie nauczycielem to bycie „na świeczniku”. Rozumiem poniekąd nauczycieli, którzy unikają niepotrzebnych okazji użycia/sprawdzenia swojej zanajomości języka, którego uczą w szkole. A co będzie, jeśli zrobią błąd?? Po co się narażać? To bardzo ludzkie podejście, nie każdy jest pasjonatem i zdecydowanie nie każdy potrafi spojrzeć na siebie z pewnym dystansem.

        Ja sama jak wiadomo nie jestem Niemką i choć znam niemiecki świetnie i używam go na co dzień prywatnie i zawodowo od ponad 20 lat, to i tak nigdy Niemką nie będę ;). Czasem mi też głupio opowiadać NIEMCOM, że uczę niemieckiego, ich języka ;). To brzmi po prostu trochę dziwnie, myślę sobie… To znaczy może tak wyglądać z perspektywy Niemca – że akurat ja, Polka, uczę Polaków właśnie ich języka… Nie spotkałam się wprawdzie jeszcze nigdy z negatywną reakcją na taki komunikat, wręcz przeciwnie, ale mam trochę takie wewnętrzne poczucie dziwności (tylko wśród nativów Niemców oczywiście).

        Podejrzewam swoją drogą, że raport, o którym wspominasz, to jakaś starsza sprawa. Dawniej nie mieliśmy tylu kontaktów z zagranicą i obcokrajowcami. Nie chce mi się wierzyć, że w dzisiejszych otwartych czasach mogłoby być aż tak tragicznie.

      2. Pytanie do ‚h’: Ciekawa jestem skad masz informacje o Reksie Starzewskiej i o tym, ze uczyla angielskiego. Bardzo prosze o wiadomosc.

      3. Kamo, przeczytałem u Jacka Woźniakowskiego w książce Ze wspomnień szczęściarza.

  9. Ja miałem przyjemność uczyć się języka niemieckiego 12 lat. Od kilku lat sam wracam do nauki, niecyklicznie, aczkolwiek z nieukrywaną przyjemnością. Poza tym lubię mieć tą satysfakcję, że wśród wielu „anglojęzycznych” (do których również się zaliczam – „rozumiem, ale ciężko jest mi odpowiedzieć”) rozumiem jeszcze choć jeden język obcy. Mieszkając na Pomorzu całe życie, po prostu nie da się znać tylko angielskiego.
    Grusse!

  10. Der Spiegel i Die Zeit to dwa poważne powody, dla których siedzę nad niemieckim (ale nie wiem jak to będzie dalej, bo coraz bardziej się zniechęcam myślą, czy warto poświęcać na to tyle czasu. Czasu, w którym można by spokojnie sporo przeczytać ciekawych rzeczy w tłumaczeniu). Bardzo podobają mi się tłumaczone na polski przedruki z tych pism w polskim tygodniku Forum. Ale chciałbym mieć umiejętność przedzierania się przez oryginały tych tytułów. A także przez książki Manna, Boell’a, Remarque’a 😉

    P.S. Nie wiem jak możesz pisać o nauce języka w kategorii „kochania” 😉 toż to katorga, której końca nie widać i duszenie się próbą oddychania na Księżycu. Jeśli miałbym nazywać swoje emocje to leżałyby one na przeciwnym biegunie, choć równie gorącym. Tak, wiem, że to ponoć złe nastawienie, ale za nic nie mogę tego zmienić. A wiem, bo uczę się z Twoich książek. No i jeszcze z fiszek.

  11. “Life is too short to learn German” Oscar Wilde 🙂

    Zaczęłam przygodę z językiem niemieckim w pierwszej klasie LO i pokochałam go od pierwszej lekcji. Sposób w jaki byłam uczona niekoniecznie podobał się pozostałym uczestnikom zajęć, ale na mnie podziałał 🙂 Podręczniki są kolorowe – to prawda, ale należy się zastanowić, czy one są aż tak złe? Jak wiele osób jestem wzrokowcem i najwięcej zapamiętuję widząc jakiś obraz. Nauka niemieckiego obejmuje tak wiele materiału, że nie wystarczą tylko zajęcia w szkole i te podręczniki, które ma się do dyspozycji. Ucząc się do matury, korzystałam również z wielu ksiązek do nauki leksyki i gramatyki. Jednak muszę stwierdzić, że nauka z książek to jedno, a używanie tego, czego się człowiek nauczył to drugie. Nic nie jest tak skuteczne w naucze języka obcego jak jego praktyczne zastosowanie, czego zdecydowanie brakuje w polskich szkołach.
    Najlepszym nauczycielem były dla mnie wyjazdy wakacyjne do Niemiec. Koniec końców wyjechałam na studia i teraz uczę niemieckie dzieci niemieckiego w podstawówce!
    Pozdrawiam i życzę sukcesów w dalszej nauce. Wszystko jest możliwe!

  12. Z pewnością Niemiecki to super język :))) (o wiele bardziej wole niż angielski). Uczę się go od 4 klasy podstawowej a teraz jestem w 3 gimnazjum i zdaje nowy rozszerzony egzamin z Niemca:///.
    Oczywiscie na początku nie było tak kolorowo nauczyciele nie umieli uczyć języka. Germanistka wręcz kazała kuc wierszyki z których nic nie kumalismy , no i jeszcze do tego trafilismy na rasową tak zwaną „złą Niemke,, co dodatkowo mnie i klase bardzo zniechecało do nauki tego języka . Aż w 1 gimnazjum trafiłem do innej grupy moją wychowawczynią i nauczycielka była młoda Grmanistka która swietnie uczyła i wykładała ten język ( dlatego go tak polubiłem):))).Powinno byc wiecej takich nauczycieli:). Moje 3 zwiazane z nim (niemieckim) kompleksy to:
    1. Wstyd sie przyznać ale z ”anglikiem,, wogóle mi nie idzie i boje sie ze w pracy czy na studiach bedzie bardziej wymagany angiel. niz niemiecki:)
    2. Dziwne uczucie że Polak uczy sie niemieckiego ( tu sie można domyslic czemu )
    3.Pieprzony slang ” cały swiat mówi po ANGIELSKU”-blee…

  13. A wg. mnie to całkiem normalne że wszyscy w liceum i coraz częściej uczą się np. Hiszpańskiego i Francuskiego. Wie Pani dlaczego tak się dzieje? Ponieważ 3/4 germanistek to są za przeproszeniem dupy wołowe a nie germanistki, aby potrafią ten język obrzydzić, ja już rzygam tym językiem. Tylko w podstawówce miałem na zastępstwie przez rok fajną nauczycielkę, a w gimnazjum jest jeszcze gorzej, lekcja wygląda w ten sposób : 1. Przywitanie 2. Kartkówka z tego czego nie było 3. Nauczycielka gada sama do siebie po niemiecku nic nie tłumacząc łącznie z gramatyką 4. Zapowiada sprawdzian z tego czego nie omawiała :-). Potem się jeszcze ma czelność szczycić że jej klasa ma takie dobre oceny jak pół klasy ma korki z niemca xD. Ciesze się że teraz już ostatnia klasa gimnazjum i nareszcie będe mógł zmienić język na Hiszpański, i nie dlatego że go jakoś strasznie nie lubie a dlatego że niemieckiego znaczna WIĘKSZOŚĆ ”nauczycielek”(jeśli je można nazwać nauczycielkami) nie umie uczyć 🙂

    1. Tak, niestety ZDARZA SIĘ, że się trafi na beznadziejnych nauczycieli. Z różnych przedmiotów.
      Ale zdarza się również, że trafi się na ŚWIETNYCH 😉
      Naprawdę różnie bywa.
      Najgorsze jest to, że właśnie od nauczyciela aż TYLE zależy. Że jeśli jest do niczego, to obrzydza cały język ;(.
      A co jak co, ale język naszych bezpośrednich sąsiadów, na dodatek silnych ekonomicznie, się po prostu przydaje.
      Ale naprawdę rozumiem, że można kogoś zniechęcić. Sama też chodziłam kiedyś do szkoły ;). A teraz borykam się z jedną zupełnie beznadziejną nauczycielką mojej córki ;).

      1. Żałuje że Pani nie jest moją nauczycielką niemieckiego… już po pani wypowiedzi widać że ma Pani zupełnie inne podejście niż nasza ”germanistka”(jeśli tak ją można nazwać :D). Ma pani racje, to od nauczycieli zależy wszystko. Hospitacja na którą nauczyciel przygotowuje się tak jak powinien przygotować się zwykłą lekcje jest za rzadko, żebym się czegoś nauczył niemieckiego to by musiała być codziennie. Chodzi o to że u nas na niemieckim Ci co podpadli są wykluczeni całkowicie … mają utrudnienia, są często pytani, na sprawdzianach ustnych mają wymyślane jakieś zwroty wyjęte z niewiadomo czego.

        ]

  14. Język francuski jest łatwiejszy. O tym, że dużo przyjemniejszy dla ucha chyba nikomu nie trzeba mówić? Mało kto zdaje sobie też sprawę, że jest dużo bardziej światowy.

  15. Co ci zrobił Język Angielski że go tak nie lubisz . Angielski jest lepszy i wybiera go coraz więcej Polaków bo Angielski jest językiem międzynarodowy a nie . Nie uczyłaś sie nigdy Angielskiego ?

    1. Mnie? Czy odpowiadasz komuś innemu?
      Ja osobiście angielski bardzo lubię, choć znam go niewątpliwie gorzej niż niemiecki.
      I – oczywiście – bez angielskiego w dzisiejszych czasach ani rusz, co do tego nie ma wątpliwości. Ale w dzisiejszych czasach jeden język obcy przestał wystarczać…

  16. moim zdaniem, uczniow szkole ponadpodstawowych nie powinno sie zmuszac do nauki jezyka niemieckiego. Mnie zmuszano – w efekcie, co roku byl problem z zaliczeniem przedmiotu, na lekcjach stres i nic do glowy nie wchodzilo, dlatego ze germanistka na sile ‚wpajala’ wiedze… wraz ze skonczeniem szkoly sredniej skonczyla sie moja prztgoda z tym jezykiem…… NEVER AGAIN

  17. Mam lat 65 i niemieckiego zacząłem się uczyć 60 lat temu, przed rosyjskim. Prywatnie, na lekcjach u jakiejś chyba Niemki Roessler, co po paru latach wyjechała do Kanady (z PRL-u!!!!). Niemiecki nigdy mi się nie podobał, ale na moje pytanie 6-latka, dlaczego akurat ten okropny niemiecki, Mama odpowiedziała krótko: to jest język twoich śmiertelnych wrogów, więc powinieneś go znać. Z przyjaciółmi zawsze się dogadasz.

  18. Witam wszystkich, a przede wszystkim zniechęconych do nauki języka niemieckiego.
    Wcale Wam się, drodzy Byli lub Niedoszli Uczniowie nie dziwię. Wszystko, co jest robione z przymusu u w dodatku ma formę tortury – jest nielubiane, znienawidzone i nie chce się tego robić. To jest logiczne. Bardzo współczuję wszystkim, którzy tego doświadczyli lub doświadczają.
    Niestety ja ze swojej strony nauczyciela języka niemieckiego muszę też się poskarżyć i to niestety na Was drodzy Uczniowie: mimo, iż jestem bardzo dobrym nauczycielem języka niemieckiego, co wykazują moje i moich (przede wszystkim) prywatnych uczniów wyniki, w szkole byłam przez uczniów niedoceniona a nawet zrobiono mi przykry afront, po którym dyrekcja nie przedłużyła mi umowy o pracę. uczniowie się mnie pozbyli.
    Przepraszam, że to teraz powiem, ale trochę ze złośliwą satysfakcją myślę dobie o Was-Męczennikach, bo na to większość z Was zasługuje, na takiego właśnie nauczyciela, z którym się będziecie męczyć.
    Z drugiej strony jednakże wkurza mnie fakt, że uczą w szkołach takie miernoty. Sama widziałam, jak uczyły moje koleżanki po fachu. Ja dostałam nagrodę dyrektora pod koniec roku – one NIE! Mało tego! Pogroziły mi palcem, że mam nie zawyżać poziomu! Potem została uknuta ta intryga, po której straciłam pracę. Uknuła ją klasa tek mojej „koleżanki”, która mi zagroziła, że jeśli tak dalej będę podwyższać im poziom, to one się ze mną policzą. Nie wiedziałam, że mówi poważnie. Teraz widzę po latach i po tym przykrym doświadczeniu, że mówiła bardzo poważnie.
    Teraz jestem nauczycielem niestety na bezrobociu. Pomagam sobie nauczaniem prywatnym, ale niestety od ponad 3 lat nie mam żadnego ucznia ze szkoły, żadnego maturzysty! Kiedyś przychodzili do mnie sami maturzyści, dziś – ludzie dorośli, którzy planują wyjechać do Niemiec lub już wyjechali.
    Po ponad 15 latach prywatnego nauczania od poziomu A1 (podstawy) do C2 mam za sobą liczne bardzo pozytywne doświadczenia i sukcesy moich uczniów. Dowodem na to, że jednak można umieć nauczać są zdane certyfikaty moich kursantów. Wielu z nich całe lata przychodziło do mnie a z niektórymi nawiązała się nić przyjaźni. Moje lekcje to nie tylko suche uczenie, ale też wyjście na przeciw indywidualnemu człowiekowi. Uwielbiam pracować z ludźmi, poznawać ich, a największa radością są wyniki, postępy i sukcesy moich uczniów. Cieszę się jak dziecko, kiedy widzę postępy. Ogromną radość sprawia mi praca indywidualna z każdym, kto do mnie przyjdzie. Nie traktuję ludzi „taśmowo”. Kocham to, co robię i uważam za wielką krzywdę fakt, że nauczycielki, które się nie nadają (a jest ich większość) mają pracę i odwalają fuszerkę a ja nauczycielka z powołania tej pracy nie mam i prawdopodobnie nie będę miała. Dziś liczą się znajomości a nie fachowość.
    Osobiście wprowadziłabym do szkół kontrole tzn jakieś egzaminy nie tylko kompetencji metodycznych ale również językowych dla nauczycieli. Przekonalibyśmy się naocznie, ilu tak na prawdę nauczycieli jest z powołania i fachowo potrafi te lekcje przeprowadzać a ilu jest partaczy. Po takich egzaminach od razu byłoby widać na pierwszy rzut oka, kto się tak na prawdę nadaje do tej pracy, która jest moim zdaniem POWOŁANIEM. Od razu było by widać, który nauczyciel/nauczycielka wykonuje swoją prace z sercem a który/która, bo musi, bo tak w życiu wyszło.
    Jak z moich obserwacji wynika, większość nauczycielek ma w domu „sponsoring”, więc się w pracy wysilać nie musi. Przychodzą zatem do pracy z małymi torebeczkami, wypachnione perfumami, ufryzowane, manicure zrobiony perfekt, biżuteria koniecznie srebrna … Ja nigdy nie miałam czasu ani pieniędzy kreować się na żonę biznesmena. Sprawdzałam stosy prac kontrolnych, aby moi uczniowie uczyli się na bieżąco, bo potem skargi, że nauczyciel sprawdza wiedzę i umiejętności jedną pracą klasową pod koniec roku a oni nie mają tym samym motywacji do nauki. Ech … Trudne jest życie nauczyciela bo i tak źle i tak nie dobrze.
    Pozwolę sobie na koniec na małą anegdotkę: Kiedyś, jak jeszcze pracowałam w pewnej szkole, uczeń na lekcji spytał się mnie, czy może wyrazić na mój temat opinię. Ponieważ wcześniej powiedziałam moim uczniom, że wolno im wyrażać zawsze swoje zdanie (tylko bez wulgaryzmów!), moi uczniowie nie omieszkali z tego skorzystać. I dobrze! Oczywiście odpowiedziałam mojemu uczniowi, że bardzo chętnie wysłucham, co ma do powiedzenia, ponieważ jestem nauczycielem, który szanuje opinie swoich uczniów a także może na ich podstawie skorygować swoje postępowanie, o ile te jest w oczach uczniów negatywne. Mój uczeń powiedział: „Z pani to jest rura, ale dobra nauczycielka.” Roześmiałam się w głos. Nawet nie wiecie Państwo, jak mnie to rozbawiło ale przede wszystkim ucieszyło!! Podziękowałam, mojemu uczniowi za tą opinię i powiedziałam, że była dla mnie ona osobiście i zawodowo bardzo ważna. Dziś wspominam tamte dni z sentymentem i nawet czasem jakaś łza mi spłynie.
    Jestem nauczycielem na „zawodnym wygnaniu” a moje miejsce zajmują miernoty i partacze, ten kraj nie potrzebuje ambitnych nauczycieli czy w ogóle ambitnych, uczciwych ludzi. Niestety, takich czasów dożyliśmy. Dziękuję wszystkim za uwagę i przepraszam, że podpiszę się tylko:

    J.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s