Typowa nauka niemieckiego

Często, właściwie najczęściej,  mam do czynienia z uczniami, którzy nauki nie zaczynają od zera, tylko „już się uczyli”, „uczą się”, „są na poziomie A2” itp.  Świadomie napisałam to w cudzysłowach, bo w większości wypadków „ręce mi opadają”, gdy słyszę, jakie błędy robią w niemieckim. Robią błędy zupełnie podstawowe!

Jasne, są wyjątki. Są ludzie, którzy naprawdę rozumieją niemiecką gramatykę. Ale większość, zdecydowana większość, tylko ma takie wrażenie (o ile w ogóle ma). Dlaczego, kurczę, nauczyciele przerabiają z uczniami ciągle jakieś ćwiczenia np. na tryb przypuszczający, Konjunktiv, zamiast upewnić się NAJPIERW, czy ten ktoś w ogóle potrafi bezbłędnie układać proste zdania w czasie teraźniejszym?

Język niemiecki jest tak logiczny! Tak konsekwentny! Tak łatwo jest wytłumaczyć jego główne reguły, schemat, i ten zasadniczy schemat powoli rozbudowywać, uzupełniać, upiększać… Dlaczego np. wprowadza się na ogół wszystkie niemieckie przypadki na raz, w oczywisty sposób tworząc w głowach uczniów chaos i utrzymując ich w przekonaniu, że to wszystko jest nie do ogarnięcia?

Poniekąd jest to także wina „nowoczesnych” podręczników, starających się na siłę od samego początku, bez jakichkolwiek podstaw gramatycznych, stworzyć wrażenie, że uczeń od razu potrafi coś powiedzieć. Są też inne, wyjaśniające głównie gramatykę i naszpikowane fachowymi pojęciami gramtaycznymi w taki sposób, że są dla przeciętnego ucznia zupełnie niestrawne.

Niektórzy moi uczniowie mówią, że ja mam skrzywienie zawodowe będąc tłumaczką. Przywiązuję mianowicie szczególną wagę do tego, żeby każdy potrafił przetłumaczyć to, co chce powiedzieć po niemiecku z polskiego na niemiecki. To znacznie trudniejsze niż wypełnianie pustych miejsc w ćwiczeniach gramatycznych, gdzie mamy bardzo ograniczone pole do popisu – cóż to za problem wybrać z trzech możliwych form tę jedną prawidłową. I czego się dzięki temu nauczyliśmy? Niczego. To jak mechaniczne rozwiązywanie sudoku.

Tłumacząc coś, czyli aktywnie wykorzystując język obcy, uczeń jest zmuszony do pomyślenia o doborze słów, o prawidłowym szyku zdania, o przypadkach itd. itp. Brzmi to trudno, przyznaję, ale jeśli zacznie się od prostych konstrukcji jest wykonalne i można  z czasem wypowiedzi coraz bardziej logicznie rozbudowywać.

Jestem naprawdę dumna z tego, jak inaczej JA podchodzę do uczenia i  ogromną satysfackję sprawia mi porównywanie poziomu kogoś, kto powiedzmy pół roku uczył się ze mną z kimś, kto te pół roku uczył się z kimś innym 😉

Nie mówię absolutnie, że jestem najlepszą nauczycielką, są też inni dobrzy! Ale jestem dobra, mam na to dosłownie codziennie dowody i cieszę się z tego.

Sorry za taką autoreklamę, musiałam dać upust mojej frustracji, jak często „znający niemiecki” naprawdę go NIE znają 😉

Reklama

5 comments

  1. To prawda. Tłumaczenie na niemiecki zmusza do myślenia i powoduje lepsze utrwalenie w głowie to, czego używamy. Podobnie spontaniczne mówienie.
    Mam nauczycielkę, która jak ognia boi się zachęcania uczniów do mówienia. Nawet zadając nam ustny temat maturalny, najpierw każe nam go napisać jako wypracowanie, potem sprawdza każdy błąd i dopiero wtedy pozwala się nauczyć to mówić. A ja jak powietrza potrzebuję spontanicznego mówienia po niemiecku – to mnie najlepiej rozwija. Może nauczycielka nie boi się pytać uczniów po niemiecku, tylko… boi się ich odpowiedzi? Ogólnie poziom ”niemca” w mojej szkole jest standardowy, czyli przerażający.

    Ja najlepiej uczę się nowych słów wtedy, gdy rozmawiam z kimś po niemiecku, on pytając mnie użyje nowego słowa, a ja muszę też użyć tego słowa w odpowiedzi. Wtedy je szybko i na stałe zapamiętuję 😉

  2. jak dla mnie najlepsza metoda nauki niemieckiego to taka jaka poznałam właśnie w Niemczech podczas pobytu tam jako au-pair, czyli kurs na którym grupa ma maksymalnie 10 osób, nauczyciel -rasowy Niemiec i w moim przypadku – w grupie nie miałam nikogo z Polski, wiec siłą rzeczy tylko tym językiem musiałam się porozumiewać, podobnie jak u rodziny u której mieszkałam. Oni nie znali słowa po Polsku, za to ja po 9 latach nauki umiałam ich język, więc nie było wyboru… dzięki temu dziś radze sobie naprawdę dobrze w tym języku, umiem się nim posługiwać w banku, na poczcie, w barze, sklepie czy innych instytucjach.

  3. Święta prawda! ‚Uczyłem się niemieckiego 4 lata…Dalej nie wiem, jak powiedzieć ile to kosztuje.’ Jak często to słyszę i mnie przeraża. Myślę jednak, ze nie chodzi tylko o poziom w szkołach, ale chęć uczniów, która czasem jest niewielka. Jeśli ma się chęci i motywację, będąc w grupie ‚2a’ można mówić językiem z 3a. Częściej jednak grupa 3a charakteryzuje się językiem z 2a. (Mówię o poziomach w liceum.)

    1. Tak, racja, BARDZO dużo zależy od nauczyciela. Nie tylko w przypadku języka niemieckiego, ale ogólnie, także jeśli chodzi o inne przedmioty. Niestety nauczycielami zostają czasem ludzie w ogóle nie mający do tego „powołania”. Na pewno każdy z nas pamięta z przyjemnością ŚWIETNYCH nauczycieli, ale pamięta też okropnych… 😉

  4. A ja po czterech latach nauki niemieckiego (w dużej mierze samodzielnej, bo po czysto szkolnej niewiele by z tego wyszło) idę na germanistykę………

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s