Czy nauczyciele niemieckiego są dla siebie wzajemnie konkurencją?
Nie mówię tu naturalnie o nauczycielach w szkole. Nauczyciele w szkole są zatrudnieni na etacie, mają stałe zarobki i tylko niektórzy z nich dorabiają sobie korepetycjami.
Chodzi mi o tzw. wolny rynek, czyli prywatne lekcje głównie dla dorosłych i starszej młodzieży.
Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Ktoś, kto jest dobrym nauczycielem/korepetytorem dla jednego ucznia niekoniecznie musi być dobrym korepetytorem dla innego. Wszystko zależy od całego szeregu kryteriów.
Właściwie rynek nauki języków w Polsce trudno mi ocenić, bo od wielu lat mieszkam za granicą. Nie wiem, czy aktualnie jest więcej uczniów szukających pomocy w niemieckim czy też więcej nauczycieli zarabiających w ten sposób. Jednak jak by nie było, niektóre kryteria są dla wszystkich aktualne i warto się nim przyjrzeć.
Informacje o nauczycielu, które powinny Cię interesować:
- Wykształcenie. W optymalnym wypadku Twój nauczyciel powinien mieć wykształcenie wyższe, niekoniecznie ściśle germanistyczne, choć oczywiście dobrze by było.
- Doświadczenie w nauczaniu. Nauczanie – jak wszystko inne – wymaga praktyki. Każde początki są trudne. To nie jest tak, że gdy ktoś po prostu zdecyduje, że będzie kogoś uczył, od razu POTRAFI to robić. Z czasem nabiera się rutyny. Warto, aby Twój nauczyciel już nabrał jej na innych 😉
- Wiek. To oczywiście nie jest ścisłe kryterium, ale może mieć znaczenie. Wyobraźmy sobie energicznego dwudziestolatka uczącego spokojnego emeryta… Albo odwrotnie. To może się udać, ale nie musi.
- Oferowanie lekcji próbnej za darmo. Nie ma sensu kupować kota w worku.
- Elastyczność umowy o naukę. Możliwość (w miarę) swobodnego przesuwania zajęć, bez większego wyprzedzenia, gdy coś innego ci wypadnie, gdy jesteś chory/chora albo po prostu ZUPEŁNIE nie masz nastroju – w życiu różnie bywa. Nieprzepadanie opłaconych lekcji jeśli akurat nie mogły się odbyć.
- Umawianie się na niezbyt długie okresy nauki – kto wie co będzie za pół roku? Ja nie wiem. Zawsze lepiej móc przedłużyć swoją naukę niż na siłę być związanym np. na wiele miesięcy. Wygodne są zwłaszcza opcje umawiania się na konkretną ilość godzin, powiedzmy 10, z możliwością przedłużenia nauki. Większość nauczycieli i szkół językowych woli mieć gwarancję zarobku na dłużej i będzie próbować „związać” cię na dłużej.
- Zainteresowanie tobą jako uczniem. Dobry nauczyciel zada ci na początku wiele pytań, i po polsku i po niemiecku, aby jak najwięcej dowiedzieć się o twojej dotychczasowej nauce niemieckiego i o twoich konkretnych potrzebach.
- Materiały. Z jakich materiałów korzysta dany nauczyciel? Na ile jest skłonny dostosować się do twoich potrzeb? Jesteś pielęgniarką? Powinien uczyć cię rozmów z lekarzami i z pacjentami, a nie jak zarezerwować pokój hotelowy na urlopie. Jesteś sprzątaczką? To koniecznie słownictwo konkretnie związane z taką pracą – jak umawiać się przez telefon, jak czytać opisy na środkach czyszczących itp. A nie o zamawianiu różnych potraw w restauracji. Szukasz pracy w Niemczech? Niech ćwiczy z tobą rozmowy wstępne i pisanie listów motywacyjnych. I tak dalej i tak dalej.
Czy materiały są wliczone w koszta lekcji czy musisz je osobno dokupić?
- Dłuższe pobyty nauczyciela w niemieckojęzycznej strefie językowej (Niemcy, Austria, Szwajcaria, zwłaszcza w Niemczech). To też nie jest oczywiście konieczne kryterium, sprzyja jednak pewnemu realizmowi nauki.
- Gotowość do pomocy także poza lekcjami. Zdarza się częściej niż myślicie, że NAGLE wyskakuje coś nie cierpiącego zwłoki, co koniecznie musisz wiedzieć przed następnymi zajęciami…
- Plan nauki. Są uczniowie, którzy sami WIEDZĄ, czego chcą się uczyć. Ale to mniejszość. Większość zdaje się na nauczyciela/nauczycielkę, że on/ona będzie najlepiej wiedzieć, co i jak trzeba robić. W takim wypadku nie ma nic gorszego niż nauczyciel pytający ciągle ucznia „to co teraz chcesz robić?”.
- Cena. To dla wielu uczniów najważniejszy argument. Podejrzane jest, jeśli nauczyciel ceni się „za tanio”, ale także jeśli ceni się „za drogo”. Na ogół popyt na naukę reguluje cenę nauczyciela. Np. ja na ogół biorę za 60 min 60 zł* i mam zawsze kilkoro uczniów równolegle (uczących się na ogół 1 – 3 razy w tygodniu). Gdybym chciała ich mieć więcej, pewnie musiałabym opuścić cenę. Są nauczyciele o niższych stawkach, być może mają dzięki temu więcej uczniów.
Jeśli różnica w stawce godzinowej, którą jesteś skłonna/skłonny zapłacić nie jest ogromna (tzn. nie masz wyboru między 15 zł i 100 zł za godzinę, tylko powiedzmy między 50 zł i 60 zł), warto umówić się na lekcję próbną z obydwoma nauczycielami (porządni nauczyciele oferują to za darmo!) i zadecydować dopiero po nich. Czasem zakładanie, że oszczędzisz 5 czy 10 zł na godzinie kończy się tym, że w sumie uczysz się wolniej – nauka mniej skuteczna jest dłuższa i kosztuje przez to w sumie więcej. Z cenami naprawdę bywa różnie, znajduje się czasem fajnych nauczycieli za niewielkie pieniądze, a czasem też trudno się nauczyć od kogoś, kto wymaga bardzo wiele. Sam/a porównaj ofertę praktycznie, a nie tylko z opisów na stronach internetowych itp.
- Dojazd do ucznia. Niektórzy chcą się z zasady lub z braku czasu uczyć wyłącznie u siebie w domu. Nie każdy nauczyciel oferuje taką możliwość. Jeśli akurat na tym ci zależy, to możesz mieć dość ogranicznony wybór nauczycieli.
- Nauka przez skype. To coraz popularniejsza, wygodna dla obu stron, czasooszczędna opcja, jednak nie każdy nauczyciel chce się do niej przekonać.
- Aktywne mówienie. Najłatwiej nauczyć się (albo kogoś) rozumienia tekstu pisanego, robić ćwiczenia gramatyczne itp. Zdecydowanie najtrudniej jest nauczyć się aktywnie poprawnie mówić. Czy twój nauczyciel/twoja nauczycielka potrafi skłonić cię do jak największej ilości faktycznego mówienia na lekcjach? Czy poprawia cię po każdym najmniejszym błędzie i hamuje w ten sposób jakąkolwiek możliwość wypowiedzi?
- Sympatia. Zwykła wzajemna ludzka sympatia. Twój nauczyciel powienien wydawać ci się sympatyczny, żebyś autentycznie miał/a ochotę się z nim uczyć. Nie możesz się go/jej bać, nie możesz się go/jej wstydzić. Jeśli najpóźniej po kilku zajęciach nie jesteś o tej sympatii przekonany/a, zmień nauczyciela/nauczycielkę.
- Internet. W dzisiejszych czasach coraz trudniej cokolwiek zdziałać nie będąc obecnym w internecie. Poszukaj w nim informacji o twoim (ewentualnym) nauczycielu. Czy jest to ktoś poważny? Czy podpisuje się „kasiuniabuźka@xyz.pl” czy imieniem i nazwiskiem?
* niestety z powodu ogromnej liczby chętnych od października 2011 zmuszona byłam podnieść stawki. Obawiam się, że dalsze podwyżki nie są wykluczone…
Od lutego 2012 jestem zmuszona jeszcze bardziej podnieść stawkę… Jest niestety długa lista oczekujących, chętnych na zajęcia ze mną. Nie przychodzi mi do głowy żadna inna metoda skrócenia tej listy. ALE jest też inna, znacznie korzystniejsza możliwość nauki ze mną. Zainteresowanych zachęcam do nawiązania kontaktu.
uczac sie jezykow obcych zawsze napotyka sie na bariere mowienia w tym jezyku wtedy gdy na codzien mowisz i poslugujesz sie swoim ojczystym jezykiem.Gdyby mozna bylo np na rok wyjechac i byc w srodowisku obcokrajowcow i tam poslugiwac sie tylko ich jezykiem to przy aktywnej postawie w ciagu roku mozna mysle dobrze opanowac ,… tylko jak to zrobic kazdy powie ..a no wlasnie w tym sek …na ktore to pytanie nie mam odpowiedzi …
Teoretycznie masz rację. Z drugiej strony znam osobiście ludzi mieszkających w Niemczech od ponad 20 lat, którzy mówią po niemiecku fatalnie, tzn. praktycznie w ogóle nie mówią. Cały sęk w tej „aktywnej postawie” i „być w środowisku obcokrajowców”, a nie obracać się tylko wśród innych Polaków… „Aktywną postawę” można mieć też w Polsce, można też w Polsce otaczać się niemieckim (lub innym językiem obcym) w miarę możności. Jeśli chodzi o mówienie, to na ogół najtrudniej akurat w tym osiągnąć płynność…
Aktywne mówienie. (…)
Jeszcze mi się nie trafił nauczyciel, który by to robił dobrze. Najczęściej poprawia cię w momencie gdy prawie umarłeś konstruując zdanie, i właśnie dochodzisz do siebie, więc nie rozumiesz o czym mówi. Drugi przypadek to wcale nie poprawia, czasem nawet wiesz, że mówisz kolejny raz to samo tyle, że z innym słowem, a nauczyciel milczy jakby nic się nie stało. I ostatni przypadek, to sytuacje gdy przerabia się kłopotliwe słówka, które się mylą, wtedy bardzo potrzebne jest wsparcie czyli potwierdzenie, że powiedziało się coś dobrze i powtórzenie tego oraz poprawienie popełnionego błędu. Ale tego to już nikt nie robił, czasem się zastanawiam czy mnie w ogóle słuchali, czy kupowali w międzyczasie meble. 😉
„Najczęściej poprawia cię w momencie gdy prawie umarłeś konstruując zdanie, i właśnie dochodzisz do siebie, więc nie rozumiesz o czym mówi.” – Doskonale powiedziane ;-)))
Ja znalazłem dość ciekawe moim zdaniem rozwiązanie z moim nativem angielskiego. Po prostu mówię jak potrafię, jednocześnie nagrywając całą konwersację. On później odsłuchuje, dogrywa swój komentarz, poprawia wszystkie błędy. Takie nagranie można przesłuchać wielokrotnie, nagrać poprawną wersję, możliwości jest sporo. Wydaje mi się to fajną opcją 🙂
Tak, to bardzo kreatywna opcja 🙂
Szczerze mówiąc to jest to nie tylko świetna wiadomość dla potencjalnych uczniów, ale też dla ewentualnych nauczycieli, którzy chcieliby w ten sposób polepszyć swoje realne kwalifikacje. Świetny post!