Pisałam już kiedyś o zaletach trzymania się statystyki podczas nauki języka obcego. Chciałabym dodać tu kilka konkretniejszych słów, żeby temu zagadnieniu dodać więcej wagi. To, co teraz napiszę, dotyczy w gruncie rzeczy angielskiego – nie znalazłam podobnie dosadnego opracowania dotyczącego konkretnie języka niemieckiego, ale z pewnością ma to zastosowanie tym bardziej właśnie do niego (do tego „tym bardziej” wrócę jeszcze później).
Ilu – a zwłaszcze KTÓRYCH KONKRETNIE – słówek potrzeba, aby porozumiewać się w języku obcym? Z grubsza – około 2000. A których? Oczywiście tych najczęściej występujących. Wiadomo dokładnie, które słówko jak często występuje w danym języku, wszystko to jest dokładnie zbadane i opublikowane w postaci listy (istnieją różne listy, zależnie od roku publikacji, nacisku na teksty drukowane lub mówione itp., ale nie dzielmy włosa na czworo, można się spokojnie posługiwać listami publikowanymi w internecie, np. w wikipedii).
A więc tylko 2000? Jednak nie cieszmy się zbyt szybko. Nie wystarczy czytać JAKICHŚ tekstów lub słuchać JAKICHŚ nagrań/rozmów, żeby szybko akurat na TE najważniejsze 2000 słówek trafić. Niektóre nawet z tych najczęstszych występują w normalnych tekstach kilka razy na milion. A ile milionów słów w obcym języku przeczytasz lub usłyszysz w najbliższym czasie? Zdecydowanie efektywniej jest uczyć się ich świadomie, zdając sobie sprawę z ich wagi i znaczenia dla nas. Tym bardziej, że aby dane słówko zapamiętać, powinniśmy je zobaczyć i usłyszeć ok. 10 (lub nawet więcej) razy, najlepiej w różnym kontekście.
Oczywiście możesz wziąć do ręki dowolną książkę lub gazetę i obserwować, kiedy pojawią się one w tekście, aby się z nimi spotkać w naturalnym kontekście, np. czytając coś, co cię interesuje, ale to zdecydowanie dłuższa droga do celu. Lepiej od razu znać te najczęstsze i winwestować swoją energię przede wszystkim właśnie w nie.
Niektóre podręczniki podają po części słownictwo, które będzie dla ciebie najprawdopodobniej bezużyteczne. Nie chcę tu generalizować, bo oczywiście są podręczniki lepsze i gorsze, ale generalnie praktycznie nigdzie – NIESTETY – nie podawane jest, jak ważne jest dane słówko. Dlatego trudno nam często ocenić, jak bardzo warto się czegoś trwale nauczyć. Dlatego tak nieocenione są właśnie konkretne LISTY CZĘSTOTLIWOŚCI występowania słówek w języku.
Spójrz na następującą tabelkę:
Pokazuje nam ona, że 23,7% słówek na każdej przydładowej przeciętnej stronie to wylko DZIESIĘĆ słówek (np. „the” lub „of”). Tylko 990 słówek więcej, do równego tysiąca, i rozumiemy już 72% przeciętnego tekstu! Jeśli naprawdę chcesz rozumieć przeciętne teksty, to warto nauczyć się ok. 2000 najczęściej używanych słówek, wtedy zrozumiesz z nich ok. 80%.
Po pierwszych 2000 słówkach sprawa ma się trochę trudniej, bo trzeba by się nauczyć aż kolejnych 3000 słówek, tak, aby w sumie mieć opanowanych 5000, aby nasze zrozumienie tekstu wzrosło tylko o ok. 8%. Idealnie byłoby „dojechać” np. do 90%. JEST to wykonalne na różne sposoby. Mniej lub bardziej mozolne i czasochłonne. Wszystkie podane sposoby oczywiście nie wykluczają się wzajemnie.
Sposób pierwszy:
Uczyć się dalej słówek w kolejności częstotliwości ich występowania, aby wszystkie po kolei opanować.
Sposób drugi:
Mieć po prostu dużo, dużo, dużo kontkaktu z językiem. Mieszkać w kraju, w którym się tego języka używa, przebywać w środowisku, które używa tego języka, być zmuszonym używać go samemu itp. To taka klasyczna droga. Wtedy najszybciej zapamiętujemy najwięcej. Słyszymy, widzimy i musimy używać nowych słówek w połączeniach.
Sposób trzeci:
Uświadomić sobie, jaka tamatyka kontkretnie jest nam potrzebna w języku obcym. Inna będzie potrzebna murarzowi, inna sportowcowi, a jeszcze inna chirurgowi. Jeśli wiemy, co konkretnie nam jest potrzebne, to można się bardzo efektywnie uczyć właśnie tego.
Sposób czwarty:
Najbardziej ogólny. Okazuje się, że wyjątkowo często używane są w angielskim (a także w niemieckim!), zwłaszcza w języku akademickim, a więc ogólnie związanym z nauką, studiami itp. warianty słów międzynarodowych, np. konstrukcja (po polsku), construction (po angielsku), Konstruktion (po niemiecku). Takich słówek jest ok. 600. Jeśli dodać ich znajomość do znajomości tych ogólnych 2000, to przy pomocy ok. 2600 słówek zrozumiemy już 90% przeciętnego akademickiego tekstu!
Teraz wracam znowu konkretnie do języka niemieckiego. W niemieckim wyjątkowo dużo wyrazów tworzonych jest z innych wyrazów, np. „die Hausfrau” to zlepek słówek „das Haus” – dom i „die Frau” – kobieta. „Die Hausfrau” oznacza gospodynię domową. „Die Ehe” to małżeństwo, „Die Ehefrau” – to żona. „die Kinder” – dzieci, „die Kinderfrau” – opiekunka do dzieci. I tak dalej. Dzięki temu właśnie w niemieckim w sumie trzeba się nauczyć MNIEJSZEJ ilości słówek niż w angielskim. Ale też radziłabym naturalnie opanować ok. 2500…
Apeluję więc do wszystkich: uczcie się słówek najważniejszych, potem mniej ważnych, potem jeszcze mniej ważnych, a dopiero na końcu nieważnych 😉
P.S.
Pomijam tu oczywiście wszystkie inne aspekty skutecznej nauki języka obcego – zwłaszcza gramatykę, która jest niesłychanie ważna, żeby wszystko ze sobą współgrało i tworzyło sens.
photo © 2007 Scott Maxwell | more info (via: Wylio)