Jestem absolutnie zdania, że każdy jest w stanie nauczyć się języka obcego zupełnie nieźle. Niektórzy twierdzą uparcie, że nie mają zdolności.
Jasne, obiektywnie rzecz biorąc są tacy, którzy „chwytają” szybciej i tacy, którzy potrzebują więcej czasu, ale tłumaczenie się brakiem zdolności językowych jest wygodną wymówką, bo nie można nikomu na siłę udowodnić przeciwieństwa braku zdolności, że tak powiem.
Kluczowym słowem w nauce języka jest więc dziwne słówko „DUPOGODZINY”. Wydaje mi się, że wywołuje to raczej negatywne skojarzenia ;-).
Po prostu, trzeba się przyzwyczaić do:
- cierpliwości, wytrwałości i
- regularności.
To absolutnie LWIA część nauki, nie ma co liczyć na jakieś swoje szczególne „zdolności” lub obawiać się ich braku.
Trafiłam niedawno na ciekawy artykuł dotyczący tego tematu, tu można go przeczytać w całości:
http://www.focus.pl/czlowiek/sukces-to-dupogodziny-6441
Czasami ucząc kogoś dziwię się ludzkiej naiwności. Mam na przykład ucznia, którego uczę tylko pół godziny raz w tygodniu. Wiem, że on ma mało czasu, ale między naszymi lekcjami nie robi dosłownie nic. Zero. Zachęcam go, żeby nauczył się ze spotkania na spotkanie tego lub owego, no ale przecież nie mogę go to tego zmusić. I w ogóle, nie mogę mu „postawić złej oceny”, bo „klient nasz pan”, ostatecznie płaci za zajęcia, więc to jego sprawa, że nie korzysta z moich rad. Ciekawa jestem jak on sobie to wyobraża, że za ile dziesięcioleci nauczy się niemieckiego w stopniu komunikatywnym… (bo zaczęliśmy zupełnie od zera)?
Naprawdę niekoniecznie trzeba się uczyć całymi godzinami codziennie, bo większość ludzi ma na głowie nie tylko naukę niemieckiego. Ale „codziennie” brzmi dobrze ;-). Nawet parę minut, kwadrans… To daje zupełnie inne rezulataty, niż np. tylko raz w tygodniu… przekonajcie się sami!
P.S. Ten wspomniany uczeń to akurat Brytyjczyk, więc tu o sobie i tak nie przeczyta… 😉
Muszę przyznać, że moi polscy uczniowie są na ogół bardziej pracowici od tych „zachodnich”…
Fajny artykuł jednak taka prawda, ktoś ma zdolności humanistyczne a ktoś nie i języka się nie nauczy.
W ogóle lepiej uczyć się w dzieciństwie bo potem już nie ma żadnych szans…
Ja chciałem się uczyć Francuskiego to usłyszałem że jestem już za stary więc odpuściłem.
Świat należy do ludzi młodych i tyle.
Życzę powodzenia w nauce 😉
Hmmm…
No prawda, niekiedy młodzi uczą się szybciej… ale tak naprawdę nigdy nie jest za późno! Moja najtarsza (jak dotychczas) uczennica miała 87 lat i też sobie dawała radę… Nie ma na to ścisłej reguły 😉