O Małgosi i Oli

Wiele lat już uczę niemieckiego i polskiego. Uczyłam duże grupy i uczyłam pojedyncze osoby na różnych poziomach i w różnym wieku. Różnie bywało. Gdy ma się uczniów, a nawet ich całe grupy, to ma się (znaczy ja mam ;-)) w pewnym sensie poczucie odpowiedzialności za ich naukę. Prowadzi to między innymi do tego, że staram się objąć nauką cały niemiecki, wszystkie jego aspekty i problemy itd. Jak i zresztą pewnie każdy normalny nauczyciel.

Mam w Polsce siostrę cioteczną, Małgosię. Małgosia ma córkę, Olę. W 2005 czy 2006 roku odwiedziły nas obie w Niemczech. Mieszkaliśmy wtedy w Lipsku, i byłam jedną z szefów międzynarodowego collegu dla Chińczyków przygotowujących się na studia na niemieckich uniwersytetach. Uczyli się oczywiście m.in. też niemieckiego i to na stosunkowo wysokim poziomie, bo po roku takiej nauki musieli zdawać egzamin prawie równoznaczny z niemiecką maturą.

Przyjechały więc w odwiedziny Małgosia i Ola. Ola była wtedy jeszcze w gimnazjum, chyba w ostatniej klasie, a Małgosia właśnie rozmyślała, czy nie przyjechać by do Niemiec na kilka miesięcy, żeby sobie trochę dorobić. Obie miały „problem” z niemieckim, Małgosia uczyła się go kiedyś dawno w szkole, ale praktycznie nigdy nie używała i wszystko już zdążyła zapomnieć, a Ola też nie była fanką swoich lekcji niemieckiego w szkole.
I wtedy mnie  „olśniło”
.
Pomyślałam sobie, że im pomogę z tym niemieckim, że jestem w stanie wytłumaczyć go PROSTO, tak właśnie dla rodziny, a nie dla jakichś obcych bogatych Chińczyków. Gdy uczy się własną rodzinę, to robi się to inaczej.  Bardziej bezpośrednio, czasem na skróty, czasem nawet omijając pewne zasady i wyjątki – cel uświęca środki – żeby tylko naprawdę zrozumieli, bo o to chodzi, a o nic innego. Nie muszę w tym wypadku robić wrażenia „mądrej nauczycielki”. Muszę za to uczyć  „łopatologicznie”, żeby własna rodzina uczyła się jak najprościej i jak najszybciej.

Tak powstała moja pierwsza książka, „Niemiecki dla Małgosi„. Dopiero po napisaniu jej przyszło mi do głowy, że takich Małgoś i Oli jest pewnie w Polsce więcej i że one też mogłyby z takiego podręcznika skorzystać.  Niestety, zaraz po zakończeniu pisania nagle drastycznie zmieniły nam się plany życiowe, przeprowadziliśmy się z Niemiec do Anglii i wytworzyło się z tego powodu ogromne i długotrwałe zamieszanie życiowo-logistyczno-językowo-zarobkowo-międzynarodowe.  W konsekwencji  „Niemiecki dla Małgosi” przeleżał w szufladzie (tzn. na twardym dysku) prawie trzy lata. Ujrzał ponownie światło dzienne dopiero w roku 2009, został odkurzony, otrzepany, jeszcze raz sprawdzony, uzupełniony i w końcu wysłany do wydawnictwa. Oczywiście wydawnictwo ani myślało o wydaniu podręcznika „Niemiecki dla Małgosi” (nie dziwię się zresztą), więc został przemianowany na „Niemiecki naprawdę dla Ciebie„. Ku mojej rozpaczy również słówko „naprawdę„, które mi się naprawdę podobało i nad którym naprawdę długo myślałam, nie przeżyło zderzenia z korektorem. Tak powstał ostatecznie samouczek pt. „Niemiecki dla Ciebie„.

W międzyczasie Małgosia robi karierę jednak w Polsce – i jednak nie ma do czynienia z językiem niemieckim, a Ola studiuje i też nie uczy się akurat niemieckiego… Ale i tak jestem im wdzięczna, bo zmobilizowały mnie wtedy w Lipsku do rozpoczęcia pisania i przynajmniej inni na tym skorzystają.

(Napisałam to tak jako ciekawostkę, bo na dole str. 16 podręcznika są m.in. podziękowania dla Małgosi i Oli.)

Aktualizacja (rok 2015)

Ukazała się nowa, znacznie rozszerzona, uzupełniona i poprawiona wersja samouczka :). Tym razem nazywa się faktycznie „Niemiecki NAPRAWDĘ dla Ciebie”.

3 comments

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s